środa, 19 lutego 2014

Rozdział 1

***

Wydarzenia ostatnich tygodni zmieniły go diametralnie, nie był już tym samym człowiekiem,  nie potrafił pogodzić się ze śmiercią żony, jedyną jego podporą był Thiago. Zmienił swoje zachowanie, każdy smutek zatapiał w alkoholu, ciągłe imprezy tylko to się dla niego liczyło. Niestety odbijało się to nie tylko na nim lecz i na Thiago, który co noc bywał u któregoś z wujków.

***

Kolejna udana impreza, tylko to mi teraz pozostało. Już mocno pijany wszedłem do samochodu, chodź wiedziałem, że to nierozsądne nie obchodziło mnie to.
Jechałem coraz szybciej, aż w pewnym momencie usłyszałem klakson, blask świateł a potem już ciemność.

***

Obudziłem się w jakimś pokoju. Wszystko było białe, okropnie śmierdziało, do mojego pokoju wszedł jakiś mężczyzna w białym kitlu.
-Dzień dobry, dobrze, że się pan obudził, jak pan się czuje?
-Bywało lepiej. Gdzie jestem? Kim pan jest?
-Jest pan w szpitalu a ja jestem pana lekarzem, miał pan wypadek.
Powoli zacząłem sobie wszystko przypominać.
-Mam dla pana złą wiadomość.
-Co się stało?
-Podczas wypadku doznał pan paraliżu dolnych kończyn.
-Co?! – podniosłem kołdrę i próbowałem podnieść nogi ale bez skutecznie.
-Przykro mi.
-Czy ja będę kiedykolwiek jeszcze chodził?
-Niestety nie-powiedział i wyszedł.
Co ja narobiłem, spowodowałem wypadek i zostałem kaleką.
Co z moją piłkarską karierą? Już nigdy nie zagram. Czemu dopiero teraz zrozumiałem to co zrobiłem, jestem idiotą, kompletnym idiotom.  Dzięki mnie mój syn będzie miał ojca kalekę.
Właśnie co z Thiago ? W tym momencie do sali wszedł Iniesta i małym.
-Tatusiu-uradowany podbiegł do mnie, przytuliłem  go mocno.
-Thiago, od dzisiaj wszystko się zmieni,  przepraszam Cię skarbie, że Cie zaniedbałem byłem głupi teraz będzie lepiej-przytuliłem malca i po prostu popłakałem się, czułem w ustach smak słonych łez, jednak nie zatrzymywałem ich, chciałem żeby leciały, zniszczyłem swoje  życie ale nie zniszczę jego.

***

Po paru dniach mogłem wyjść ze szpitala, było mi ciężko nie mogłem się przyzwyczaić do tego, że jeżdżę na wózku, widziałem pełno współczujących spojrzeń, nie chciałem tego, nie potrafiłem sobie poradzić.
Wyjechałem ze szpitala na parkingu czekał na mnie Andres z Thiago a także chmara dziennikarzy, którzy od razu do mnie podbiegli.
-Co się stało panie Messi?
-Miałem wypadek i muszę zakończyć swoją karierę a teraz przepraszam, rodzina na mnie czeka.
-Tato!- Thiago podbiegł do mnie i przytulił.
-Hej maluszku, chodź jedziemy do domu.
-Czemu jeździsz na tym wózku?- zapytał zaciekawiony malec.
-Bo muszę i już zawsze będę jeździł ale nie martw się  poradzimy sobie.
-Dobrze.

Razem z Andresem pojechaliśmy do mnie, w szpitalu postanowiłem, że razem z Thiago wyjedziemy, nie potrafię patrzeć na moich kolegów jak grają, może to i samolubne ale ja tak nie potrafie.
Zawiodłem ich, zawiodłem siebie i chyba każdego na kim mi zależało, nie umiem spojrzeć im w twarz i przyznać się do błędu, nie teraz, może kiedyś.
-Potrzebujesz jeszcze czegoś?- zapytał Andres.
Jest on moim najlepszym przyjacielem, czuje, że to właśnie jego zawiodłem najbardziej, miałem być silny a upadłem, muszę się teraz pozbierać i płacić za swoje grzechy.
-Nie dzięki, Andres ja już podjąłem decyzje, wyjeżdżam jutro z Thiago, nie potrafię tu żyć kiedy wszystko przypomina mi o niej, czuje jej zapach w sypialni, wszystko mi o niej przypomina, to jest za trudne, dziękuje Ci za wszystko i pamiętaj dzwoń zawsze, może Cie kiedyś odwiedzimy.
-Trzymaj się Leo-poklepał mnie po plecach i wyszedł.

***

Nazajutrz Leo razem z synem pojechali na lotnisko, było mu cholernie ciężko ale nie chciał tego pokazywać, postanowił sprzedać dom i zacząć nowe życie w Madrycie.
Dlaczego to miasto?
Sam do końca nie wiedział, nie chciał zostać w Barcelonie ale i nie chciał pokazywać się rodzinie, uznał, że to miasto będzie odpowiednie.

Wraz ze startem samolotu zaczął nowe życie, on i Thiago.

Jak się potoczy? Zobaczymy dalej..

***

No i mam 1 starałam się odnieść do waszych uwag, dziękuje bardzo za tyle szczerych komentarzy. Mam nadzieje, że trochę poprawiłam :)

9 komentarzy:

  1. Biedny Leo ;c
    Sam do tego doprowadził ;c
    Smutny, ale świetny ;-)
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedak, ale sam tak sobie narobił...
    Może zacznie z synem nowe życie w nowym mieście. Życzę mu tego :)
    Czekam na dwójkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam sie..
    Nie wyobrażam sobie żeby Król futbolu jeździł na wózku
    Genialny czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. smutny ten rozdział ;< najbardziej mnie martwi, że to już początek i tak się zaczyna... mam nadzieję, że napiszesz tutaj jeszcze coś wesołego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. moim zdaniem rozdział jest genialny! szkoda mi Messiego. przez swoją głupotę zniszczył sobie karierę piłkarską, ale najważniejsze, że chce się zmienić. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Smuutno :C
    Cudny, czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wyobrazam sobie Leo nie grajacego :( :( czekam na dwojke ✿

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny! Cudowny ten rozdział po prostu, zresztą tak jak cały ten pomysł na bloga, chociaż poczatek nie należy do najweselszych. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie. ;>

    [ para-siempre-fcb.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń