sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 3


Każdego człowieka spotykają nieszczęścia, czasem małe a czasem duże, z którymi musimy sobie poradzić. Nie każdy jednak potrafi, są ludzie, którzy nie potrafią się podnieść, swoje smutki najczęściej zatapiają w alkoholu, narkotykach.
Podobnie było z tą dwójką, pochodzili z różnego otoczenia, jednak los otworzył przed nimi drogę do lepszego życia czy to wykorzystają?

Był letni poranek a Julia siedziała w pracy i przeglądała karty pacjentów jednak jej głowę zaprzątał Leo i artykuł, chciała mu pomóc, zobaczyć czy coś da się z jego kalectwem zrobić ale bez jego zgody nie mogła zrobić nic.
Zaraz po pracy poszła do domu byłego piłkarza.
-Hej.
-Cześć.
-Jak tam w pracy?
-Dobrze a jak u was? Mały już wrócił z przedszkola?
-Tak ogląda bajki idź do niego a ja zaraz do was dołączę.
Weszła do wielkiego salonu urządzonego w nowoczesnym stylu, na dywanie przed telewizorem siedział Thiago, podeszła do niego i przywitała się.
-Cześć mały, jak tam w przedszkolu?
-Dobrze-odpowiedział ponuro.
-Na pewno ?
-Tak.
-Thiago chodź ze mną na chwile do twojego pokoju, porozmawiamy.
Chłopiec niechętnie podniósł się i ruszył za dziewczyną.
-No to teraz powiedz mi co się dzieje, widzę, że coś jest nie tak.
-No dobrze powiem, no bo pani w przedszkolu poprosiła żebyśmy jutro poopowiadali czym zajmują się nasi rodzice, to ja powiedziałem, że nie mogę tego zrobić bo mój tata nie pracuje bo jeździ na wózku a wtedy wszystkie dzieci zaczęły się ze mnie śmiać-odpowiedział już ze łzami w oczach.
-Thiago kochanie chodź tu-przytuliła malca i kontynuowała- nie przejmuj się nimi oni nie rozumieją jak to jest, ale możesz jutro poopowiadać kim był tata przed wypadkiem.
-Super a wierz, że mój tata jest najlepszym piłkarzem na świecie-odpowiedział dumnie.
-Wiem, wiem i właśnie o tym jutro opowiedz.
-Dzięki.
-Nie ma za co, to teraz chodź już na dół bo tata zacznie się martwić.
-Dobrze.

Wieczorem gdy Julia już zasypiała zadzwonił jej telefon.
-Słucham.
-Cześć z tej strony Leo, przepraszam, że tak późno dzwonie ale kompletnie wyleciało mi to z głowy, mogłabyś jutro odebrać Thiago z przedszkola bo ja muszę jechać do urzędu.
-Jasne.
-Wielkie dzięki no to dobranoc.
-Pa-musiała przyznać, polubiła Leo i to bardzo, na początku nie wiedziała jak ma się zachować gdy zauważyła, że jeździ na wózku lecz on okazał się być świetnym przyjacielem.

Zaraz po pracy poszłam do przedszkola po Thiago. Przed wejściem do klasy zaczepiła mnie przedszkolanka Thiago.
-Witam czy pani jest opiekunką Thiago?
-Można tak powiedzieć, jego tata prosił mnie, żebym go dzisiaj odebrać.
-Rozumiem, ale chciałabym pani coś powiedzieć.
-O co chodzi?
-Dzisiaj dzieci opowiadały o zawodach swoich rodziców, Thiago opowiadał, że jego ojciec grał w piłkę i był najlepszy na świecie. Chciałabym prosić aby państwo nauczyli go przestać kłamać bo wygadywanie takich głupstw jest nie na miejscu.
-Słucham?! Co pani wygaduje, Thiago nie opowiada kłamstw, wszystko co mówił było prawdą i proszę poszukać w internecie kim był jego ojciec jeśli pani tego nie wie!! Dowidzenia!
-Chodź Thiago idziemy-wzięłam małego na ręce i  wyszłam z budynku.
Muszę porozmawiać z Leo o zmianie przedszkola bo tamta baba jest okropna.
Nadal wkurzona doszłam z małych do domu.
-Hej Leo-powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Cześć, dzięki, że go odebrałaś.
-Hej chłopie jak tam?- spytał syna.
-Tato pani w przedszkolu na mnie nakrzyczała-powiedział załamany chłopiec.
-Dlaczego? -spytał zaniepokojony
-Bo powiedziała, że kłamię.
-Thiago skarbie idź pooglądać telewizje a ja tacie opowiem o wszystkim.
-Dobrze.
-Leo będziesz musiał zmienić przedszkole dla Thiago, tamte jest okropne, nie mówiłam Ci tego ale już wczoraj miał problem, dzieci się z niego śmiały bo jeździsz na wózku a dzisiaj opowiadał o tym, że grałeś kiedyś w piłkę nożną to pani na niego nakrzyczała, że nie wolno kłamać, na twoim miejscu zastanowiłabym się nad zmianą przedszkola na prywatne.
-Cholera, nie wiedziałem, że ma takie problemy jeszcze dzisiaj tam pojadę i go wypisze a zapisze do jakiegoś prywatnego, dziękuje, że mi powiedziałaś.
-Nie ma za co.
-Zostaniesz na obiad?
-Nie, nie będę przeszkadzać.
-Czyli jedna porcja spaghetti już się robi-wyszczerzył się a ja się zaśmiałam.
-Jesteś niemożliwy.

Tak jak postanowiłem przepisałem Thiago do najlepszego przedszkola w Madrycie. Muszę przyznać, że przeprowadzka tu dobrze na zrobiła. Thiago polubił Julie ja również, muszę powiedzieć, że ona odmieniła moje życie, przy niej czuje się naprawdę dobrze.

Z dnia na dzień czułam się coraz lepiej w Madrycie, chciałam zapomnieć o tym co było i jak na razie dobrze mi idzie, poznałam Leo i Thiago i muszę przyznać, że coraz bardziej ich lubię, są cudowni.
***
Miesiąc później…

Julia codziennie widywała się z Leo, można powiedzieć, że zamieszkała u nich, czasami pomagała mu przy obiedzie czy z Thiago, który w nowym przedszkolu czuł się cudownie.
Zarówno Leo jak i Julia zaczynali czuć do siebie coś więcej niż przyjaźń, jednak żadne z nich nie dopuszczało do siebie tej myśli.

Julia jak co środę szła odebrać Thiago z przedszkola, weszła do budynku i skierowała się do sali, w której przebywał chłopiec.
Uchylił lekko drzwi i zobaczyła uśmiechniętego malca bawiącego się z dwójką chłopców. Wiedziała kim są, od kiedy poznała Leo bardziej zaczęła interesować się piłką nożną.

Zaraz za nią w drzwiach pojawili się ojcowie chłopców Cristiano

Ronaldo i Marcelo, dla wielu musi to dziwnie wyglądać, dzieci rywali bawią się ze sobą, ale to teraz nie ma znaczenia stosunki między piłkarzami Realu a Leo polepszyły się.
-Witamy panią Julię przyszła pani po Thiago?- zapytał jak zawsze roześmiany Marcelo.
-Tak-uśmiechnęła się.
W tym momencie Thiago mnie zauważył i z resztą chłopców podbiegli do nas.
-Dzień dobry-powiedział Thiago i podał rękę każdemu z piłkarzy co wyglądało uroczo.
-Cześć mały jak tata?
-Dobrze.
-No to my się zbieramy do zobaczenia-powiedziałam i razem z Thiago wyszłam z budynku.
***
No to mamy nowy zostawiam wam do oceny :)