sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 6


Od wypadku Leo minęły już 2 miesiące, codziennie chodził na rehabilitacje a efekty były powoli widoczne jednak do końca jeszcze długi czas.

***

W domu Messich od 2 dni panowało zamieszanie, odkąd Leo zaprosił Julia na wyjazd do Argentyny w domu wszyscy biegali i pakowali się.
Julia zamieszkała z Thiago i Leo miesiąc temu bo tak było wygodniej dla wszystkich. Thiago z tego powodu był najbardziej zachwycony.

-Leo widziałeś moją czerwoną bluzkę z sercem?-zapytała w pośpiechu Julia wrzucając ostatnie rzeczy do torby.
-Sprawdź w łazience.
-Ok mam.
-Thiago spakowałeś już zabawki-zapytał Leo.
-Tak tatusiu.
-Dobrze to idź ubierz już buty.
-Dobra.


Od godziny wszyscy siedzieli a raczej spali w samolocie do Argentyny.
Jakby popatrzeć na nich z daleka wyglądali jak szczęśliwa rodziny, bez problemów, bez zmartwień.
Julia spała oparta na Leo a Thiago przytulony do misia główkę położoną miał na kolanach dziewczyny.

Jako pierwszy przebudził się Leo a zaraz za nim Julia.
-Julia, mam prośbę-powiedział szeptem.
-O co chodzi?
-Mogłabyś nie mówić moim rodzicom o tym, że powoli zaczynam chodzić?
-Czemu?
-Bo chcę im zrobić niespodziankę jak będę już zdrowy.
-Oczywiście-powiedziała z uśmiechem.

Po trzech godzinach wylądowali w słonecznym Rosario, zabrali bagaże i taksówką udali się do domu rodziny Messi.

Leo od dawna obawiał się spotkania z nimi, przecież po śmierci Anto nie odzywał się do nich, bał się tego co powiedzą chociaż z drugiej strony był na to gotowy, sam sobie na to zasłużył.

-Thiago idź zadzwonić do drzwi-powiedział Leo gdy dojechali na miejsce.
-Dobrze-zabrał swój plecaczek i misia i pobiegł do drzwi.
Po chwili otworzyła je starsza kobieta, babcia Thiago.
-Thiago?! Cześć kochanie co tutaj robicie-powiedziała i wyściskała chłopca.
-Przyjechaliśmy was odwiedzić-powiedział dumnie malec.
-Wejdź do środka a ja pójdę pomóc tacie.

-Witaj Leo, czemu nic nie powiedzieliście, że przyjeżdżacie?-zapytała ściskając syna.
-Chcieliśmy zrobić niespodziankę.
-A to pewnie jest Julia?-zapytała patrząc na dziewczynę.
-Tak skąd wiesz?
-Media piszą o was już od dawna.
-Julio poznaj moją mamę, mamo poznaj moją przyjaciółkę Julię.
-Dzień dobry-powiedziała nieśmiało dziewczyna.
-Witaj w naszej rodzinie kochanie.

Po godzinie jak już wszyscy się przywitali Leo zabrał na osobność rodziców.
-Mamo, tato, chciałbym was bardzo przeprosić za moje zachowanie po śmierci Anto, nie potrafiłem się pozbierać, przepraszam, że was opuściłem, zawiodłem, wiem, że macie do mnie żal za to i jeszcze raz chcę was przeprosić.
-Leo synku, nigdy nas nie zawiodłeś i wybaczamy Ci.


Wieczorem, po kolacji poszłam do pokoju, musiałam wszystko na spokojnie przemyśleć, muszę przyznać, że rodzina Leo mnie zaskoczyła, dawno nie czułam się tak kochana jak tutaj, najlepszy kontakt złapałam z młodszą siostrą Leo Marią sol.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, po chwili w środku pojawił się Leo.
-Cześć, i jak tam podoba ci się moja rodzina?-zapytał i wyszczerzył zęby.
-Pewnie, są cudowni.
-Cieszę się, prześpij się a jutro zabieram Cię na wycieczkę-powiedział tajemniczo i puścił mi oczko.
-Gdzie?
-Zobaczysz, miłej nocy-pocałował mnie w czoło i zniknął za drzwiami.

Boże co ta dziewczyna ze mną robi, gdy na nią patrze mam ochotę ją pocałować, jej uśmiech, ruchy wywołują palpitacje serca, cały czas o niej myśle a jednak dalej nie potrafie jej tego powiedzieć.
Czego tam się boję? Chyba odrzucenia, nie wytrzymałbym znowu straty tak ważnej dla mnie osoby. 
Co mam zrobić?

Moje rozmyślenia przerwała wchodząca do pokoju moja siostra.
-Dobra Leo, koniec z tym, Co zamierzasz zrobić z Julią?
-O co ci chodzi?
-Jak to o co? Zakochałeś się idioto.
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Dobra.
-To co zamierzasz z tym zrobić?
-Nic.
-Jak to nic?!
-A co mam zrobić, podejść do niej i powiedzieć: słuchaj Julia szaleje za tobą odkąd Cię poznałem.
-Pewnie.
-Przestań, ja dla niej nic nie znacze-powiedziałem zasmucony, chodź w głębi serca miałem nadzieje, że się mylę.
-Nic nie znaczysz?! Czyś ty kompletnie zwariował! Ona Cię kocha!
-Kocha?
-Tak!
-Skąd wiesz?
-Bo mi powiedziała!
-Naprawdę!- to była najszczęśliwsza chwila od śmierci Anto.
Właśnie Anto, to ona kazała mi coś zrobić z Julią, czyżby już wiedziała o tym?
-Leo musisz jej to powiedzieć, ja nie mogę patrzyć jak wy się męczycie.
-Dobrze zrobię to jutro.
-Tylko tego nie spieprz-powiedziała i wyszła.

Gdy nadszedł wieczór nadeszła i moja chwila. Razem z Julią wyszliśmy z domu i zaczęliśmy zwiedzać Rosario.

Pokazałem jej wiele miejsc a na sam koniec zostawiłem szkołę, całą drogę rozmawialiśmy na różne tematy, zaraz przed budynkiem Julia usiadła na ławce a ja powoli podniosłem się z wózka i zrobiłem parę kroków w jej stronę. Jakoś udało mi się dotrzeć na ławkę.
-Powinieneś się jeszcze oszczędzać-powiedziała zatroskana.
-Nie mogę się doczekać aż wreszcie sam będę chodzić.
-Wszystko w swoim czasie.
-Julia ja muszę Ci coś powiedzieć.
-O co chodzi?
-Ja, ja... przepraszam nie mogę-powiedziałem zawiedziony.
-Leo spójrz na mnie i powoli to powiedz, nie bój się ja tu jestem.
-Dobrze.... ja Cię kocham-powiedziałem najciszej jak mogłem jednak Julia to usłyszała bo uśmiechnęła się i pocałowała mnie.
Ten pocałunek pozostanie w mojej pamięci na długo.
-Ja ciebie też.



***
6 miesięcy później.


Od miesiąca trenuje na pełnych obrotach znów robie to co kocham. Wróciłem do pełnej sprawności co było cudem jednak przy pomocy Julii się udało.
Trenuje na obrzeżach miasta na małym boisku, nie chcę żeby ktoś dowiedział się o tym. Chociaż zacząłem trenować i grać nie wiem czy jeszcze zagram w klubie, nie wiem czy jestem na to gotowy.
Po treningu jak zawsze pojechałem do domu gdzie czekał już mój syn z moją dziewczyną, tak dziewczyną od pamiętnej nocy w Rosario jesteśmy razem i czuje, że to była dobra decyzja.

-Cześć Leo-przywitała mnie pocałunkiem-jak tam na treningu?
-Dobrze trener mówił, że już mogę grać w klubie.
-To dobrze chcesz znowu grać w Barcelonie?
-Nie wiem, kocham ten klub ale nie wiem czy znowu tego chce, boje się znowu w to brnąć, jeśli zacznę zaczną się też wyjazdy na mecze, zgrupowania.
-Leo ja wiem, że się boisz to zrozumiałe ale jeśli nie zaryzykujesz nie zyskujesz, wiem w co się pakowałam wiążąc się z piłkarzem i zamierzam podołać temu wyzwaniu a Thiago znowu chce zobaczyć ojca w akcji. Chcesz go tego pozbawić?
-Nie.
-No to masz już odpowiedź mój ty piłkarzyno-uśmiechnęła się i namiętnie mnie pocałowała.

Zabrałem telefon i wybrałem numer trenera.
-Gerardo musimy porozmawiać.

***

Wiem, możecie mnie znienawidzić i zrozumiem to, znowu taka długa przerwa ale był koniec roku, musiałam poprawiać oceny i nie było czasu na wejście na komputer a co dopiero na bloga. W tym opowiadania pozostał nam jeszcze epilog a na nowym prolog pojawi się wkrótce.
Wasze blogi nadrobię i skomentuje jak najszybciej to do epilogu papa :)